Być może kuszącym podejściem jest takie, które każe potraktować ruch Trumpa jedynie jako symboliczny gest. Problem w tym, że czasami symbolika oznacza znacznie więcej, niż tylko tyle, ile na pierwszy rzut oka. Administracja Trumpa skutecznie zerwała z amerykańską polityką gospodarczą funkcjonującą od wielu dekad. Chodzi o pewien model globalizacji i wolnego handlu, któremu do tej pory sprzyjali prezydenci bez względu na partię, z której pochodzili. Co więcej, powstaje w ten sposób olbrzymia niepewność co do dalszych losów dwustronnych stosunków USA z Chinami.
Od zakończenia II wojny światowej, Stany Zjednoczone promowały globalną integrację gospodarczą na podstawie wielostronnych umów o wolnym handlu. Postawa ta została przyjęta w odpowiedzi na to, co się wydarzyło we wczesnych lat trzydziestych, kiedy to wprowadzenie taryfy Smoot-Hawley wywołało ogólnoświatową wojnę handlową. Czy możemy się obawiać powtórzenia tamtego scenariusza teraz, po 80 latach?
Co gorsza, nie wiadomo jakie będzie podejście administracji nowego włodarza USA do paktów gospodarczych i wojskowych zawartych z państwami europejskimi. Chodzi o stosunki handlowe z UE oraz – co jest znacznie ważniejsze – o kroki, jakie podejmie Trump w związku z NATO.